Amy Winehouse potrafi doprowadzić się do stanu wymagającego hospitalizacji nawet w takim raju jak wyspa St.Lucia. Zdjęcia schodzącej płatami skóry przypominają nam fotografie pokazujące jej liszaj. To było prawie rok temu.
Zatem prócz zmiany deszczowego Londynu na słoneczną plażę niewiele się chyba zmieniło w życiu Amy. Nadal pije, ćpa, puszcza się i nie przestrzega podstawowych zasad higieny. A może to tylko od nadmiaru słońca... Jak myślicie?
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.