Michał Wiśniewski zniknął ostatnio z mediów, przestał nawet regularnie aktualizować swojego kultowego bloga. Jednak objawił się w Dzień Dobry TVN ze swoim osobistym trenerem, aby poopowiadać ciemnym masom o tzw. "coachingu" - czyli płaceniu ciężkich pieniędzy tzw. "profesjonalistom", którzy nauczają, jak żyć. Swoją drogą nie wiedzieliśmy, że Wiśnia ma jeszcze kasę na takie ekstrawagancje - jak widać zrobi wszystko, byśmy się jednak dowiedzieli.
Wśród cennych rad Michała znalazła się chociażby taka, aby nie denerwować się bez powodu i unikać sytuacji stresujących. Wyjawił przy okazji, dlaczego przestał pisać bloga:
Co napiszę tego bloga, to mnie ktoś krytykuje. Jak napiszę, że na polskim festiwalu będą półplaybacki, co mi się nie podoba, to piszą, że to dlatego, że się nie dostałem. Stwierdziłem, że nie będę pisał w ogóle, bo mnie to stresuje.
Chyba jednak nie chodzi tylko o festiwale. Wystarczyłoby na przykład nie pisać o "cycuszkach" swojej kilkuletniej córki i własnym penisie czy obrażać fanów. Wtedy nikt by się aż tak nie czepiał.
Przypomnijmy: Michał Wiśniewski o "cycuszkach" swojej córki