Justin Timberlake mądrze inwestuje zarobione pieniądze. Gwiazdor jest między innymi współwłaścicielem nowojorskiej restauracji Southern Hospitality. Lokal generuje nie tylko dochody, ale także kłopoty. Po raz kolejny jeden z pracowników tego eleganckiego baru pozywa gwiazdora do sądu. A dokładniej - była menedżerka restauracji. Pracująca od roku na tym stanowisku Alison McDaniel twierdzi, że dwóch wspólników Justina molestowało ją seksualnie.
Wedle zeznań, pracownicy Timberlake’a mężczyźni szantażowali ją, poniżali i napastowali. Regularnie zamykali ją w osobnym pomieszczeniu i zmuszali do oglądania wyjątkowo wyuzdanego porno. Gdy wybuchała płaczem i prosiła, aby ją wypuścili, jedynie kpili z niej. Oczywiście kobieta zgłosiła sprawę przełożonym, ale ci zamiast interweniować, wręczyli jej zwolnienie.
Timberlake, chociaż formalnie od lutego nie jest już udziałowcem lokalu, widnieje jako jeden z pozwanych. Czyżby już wtedy wiedział, co się święci i postanowił w porę umyć ręce od sprawy? W USA skandal związany z molestowaniem to dla lokalu gastronomicznego znacznie gorsza antyreklama niż zatrucie się przez gości salmonellą.