Wygląda na to, że uznawany za najbardziej sympatycznego człowieka w telewizji, Szymon Majewski, niedługo będzie musiał stawić się w sądzie. Pozwać chce go... facet, który biegał nago po ulicach Stalowej Woli. Fragment nagrania wideo z tego incydentu Majewski wykorzystał w swojej parodii spotów wyborczych PO. Teraz "bohater" filmu żąda zadośćuczynienia. Twierdzi, że naruszono tym jego prawa.
Szymon Majewski nie zapytał mnie, czy może wykorzystać fragment mojego biegu w tym spocie. Zostały naruszone moje dobra osobiste - mówi Gazecie Wyborczej chcący zachować anonimowość pokrzywdzony (?). Nie chce ujawnić żadnych szczegółów na swój temat - nie wiadomo ile ma lat, czym się zajmuje i skąd pochodzi. Najwyraźniej wstyd mu za to, co zrobił, ale kasą z ewentualnego odszkodowania raczej nie pogardzi.
Dlaczego biegał na golasa po głównej ulicy Stalowej Woli, machając rękoma i pozdrawiając przechodniów? Twierdzi, że założył się z kolegami o 500 złotych i wygrał. Jego "wyczyn" nagrał przypadkowy kierowca samochodu, a później umieścił filmik w sieci. Nieśmiały nagus pozwał już stacje telewizyjne, które użyły materiału z jego udziałem, podobno polecił mu to prawnik.
Ciekawe, jak pójdzie mu z TVN-em.