To było nieuniknione. Tomasz Lis uwierzył w to, że jest nieomylny. W końcu dziewięć Wiktorów jakie w ciągu kariery pozbierał jako dziennikarz stacji publicznych i prywatnych o czymś świadczy, prawda? Niestety zdarza mu się nie popisać fachowością.
Przeprowadzając wywiad z Kwaśniewskim pomylił jego datę urodzenia o prawie 10 lat.
Tym razem wygłupił się jeszcze bardziej. Okazuje się, że gdyby dziś przyszło mu pisać maturę z historii, z pewnością wyłożyłby się na datach. Jak wytknął mu celnie redaktor Rzeczpospolitej, w ostatnim felietonie Lisa na łamach Gazety Wyborczej znalazł się poważny błąd merytoryczny. Dziennikarz stwierdził, że II wojna światowa wybuchła, gdy premierem Wielkiej Brytanii był... Winston Churchill.
A że wygląda to, jakby Neville Chamberlain obciążył winą za wojnę Churchilla, bo przecież za Chamberlaina wojna nie wybuchła, a za Churchilla tak, to już drobiazg - napisał Lis prześmiewczym tonem.
Tymczasem Churchill stanął na czele rządu już podczas trwania wojny, w maju 1940 roku. Ta teza zgadzałby się jedynie, gdyby przyjąć za źródła rosyjskie opracowania historyczne, które za datę rozpoczęcia wojny uznają dzień 22 czerwca 1941.
A wystarczyło sprawdzić przed oddaniem tekstu do druku. To jest ten jego słynny profesjonalizm.