Weronika Pazura chętnie promuje się na kobietę sukcesu, dla której występy w telewizji są tylko dodatkiem. Wydaje się, że rozkręciła tak wiele firm, że kryzys nie powinien dawać się jej we znaki. To jednak (jak zwykle w show-biznesie) pic na wodę. Działalność biznesowa Marczuk to w dużej mierze efektowna fasada, skrywająca problemy.
Jedna z jej firm producenckich Sting Production od kilku lat przynosi straty i raczej już się nie odbije, bo jej działalność została zawieszona. Weronice pozostała jeszcze druga firma, która w 2006 roku wykazała zysk 75 tysięcy złotych, a w 2007... nic nie wykazała, gdyż sprawozdanie nie zostało złożone w Krajowym Rejestrze Sądowym.
Udziałowcami spółki są Weronika oraz jej były mąż Cezary, będący ponoć pod silnymi naciskami swojej nowej żony, która chce, by zerwał tę ostatnią nić łączącą go z jej poprzedniczką.
Fatalnie radzi sobie też jej kancelaria adwokacka: To był niewypał - przyznaje znajomy Marczuk. Od początku klientów było jak na lekarstwo, a ostatnio w ogóle zniknęli i Weronika musiała zwolnić kilku prawników.
Kiedy dziennikarze Na żywo po kilkutygodniowych próbach dodzwonienia się do kancelarii, udali się na miejsce, zastali puste pomieszczenia w kamienicy, w której miesięczny czynsz wynosi 6 tysięcy złotych oraz jednego pracownika, który na wejściu zastrzegł, że bierze 300 euro za godzinę. Redakcja doliczyła się jeszcze jednej firmy Weroniki - Instytutu Ekotechnologii, który w ogóle nie zaczął działać, oficjalnie dlatego, że nie dostał funduszy unijnych.
Przyszłość Marczuk w programie You Can Dance także jest niepewna. Podobno TVN wolałby na jej miejscu kogoś bardziej wyrazistego.
Stacja już rozmawia z najbardziej kontrowersyjną polską tancerką Krystyną Mazurówną, która może zastąpi Weronikę w roli jurorki - mówi pracownik TVN.
Wygląda na to, że bez znanego faceta u boku wcale nie wiedzie jej się tak świetnie, jak chciałaby żebyśmy myśleli.