Przy okazji afery z bojkotem Dody przez konińskich dziennikarzy, tłumacząca się z rygorów fotografowania i robienia zdjęć menadżerka Maja Sablewska nie zapomniała pochwalić się niesamowitą frekwencją podczas koncertu.
Była ogromna, ponad 12 tysięcy ludzi. Dziękujemy! - zachwycała się.
Czy jednak na pewno wszyscy ci ludzie przyszli tam po to, żeby zobaczyć Dodę? Wygląda na to, że niekoniecznie. Występ Rabczewskiej był bowiem częścią obchodów Dni Konina, których największą atrakcją był... konkurs jedzenia kopytek na czas.
Po zawodach hippicznych, a przed koncertem Dody, zawody w jedzeniu kopytek na czas były największą atrakcją dzisiejszego festynu - opisuje imprezę Portal Wielkopolski Wschodniej. Do rywalizacji stanęło jedenastu zawodników, którzy zarzekali się, że żaden nie pościł, a każdy ma za sobą suty obiad.
Najlepszemu w tej konkurencji zjedzenie pół kilograma kopytek zajęło niewiele ponad 1,5 minuty.
I zaprosili tam Dodę? My pomyślelibyśmy o kim innym... :)