We wczorajszym odcinku Kuby Wojewódzkiego gościem był Bartek "nie dłub w nosie" Kasprzykowski. Zapewne miał się tam pojawić jako zwycięzca 9. edycji Tańca z gwiazdami, ale niestety, te plany pokrzyżowała z pozoru nieszkodliwa pogodynka. Przyszedł więc jako zdobywca drugiego miejsca. Podzielił się z widzami kilkoma wzniosłymi myślami typu:
Bardziej mi zależało, żeby wygrać, bo robię świetną robotę, a nie po to, żeby wygrać porsche.
oraz:
Lubię sobie grzebać w gaciach.
Kilka razy próbował poruszyć temat Tamary Arciuch. Wyszło fatalnie, jakby przyszedł tam przygotowany na sprzedanie kawałka prywatności. Wojewódzki pokrzyżował te plany, nie podejmując tematu. Czy może być coś bardziej żałosnego - chcieć się sprzedać w telewizji i nie dać rady? Punkt dla Kuby.
Bartek przekonywał też, że nigdy nie próbował przemilczeć swojej przeszłości tanecznej. Bez komentarza. Tyle samo są warte wszystkie inne jego zapewniania?
(Przypomnijmy: Trenerka: "Kasprzykowski UPARCIE KŁAMIE!")