To chyba dobra wiadomość dla Kuby Wojewódzkiego: Doda wcale go nie "przebiła" i nie kupiła sobie w Stanach żółtego lamborghini. Na szczęście dla niego, skończyło się na przechwałkach. Czyli jak zwykle.
W zeszłym tygodniu Życie na gorąco donosiło, że Rabczewska wręcz zakochała się w "żółtym ciasteczku" i czekała tylko na załatwienie formalności oraz sprowadzenie auta do Polski. Znalazła przy tym okazję do wyśmiania Wojewódzkiego, dumnego właściciela ferrari, do którego i ona się przymierzała. Pożyczyła więc cytat z Franka Sinatry i ogłosiła: Ferrari jeżdżą ci, którzy chcą kimś być, a lamborghini ci, którzy kimś są.
Doda, jak widać, nie uznaje ludzi biednych za zbyt wartościowych... Zabawne, bo sama nie udowodni chyba, że "jest kimś". Maja Sablewska przyznaje w rozmowie z Show, że Dorota tylko się przechwalała:
Doda nie kupiła tego samochodu, był już zarezerwowany. Poza tym sprowadzenie go z USA jest w tej chwili bardzo drogie.
Trochę głupio wyszło. No i Wojewódzki jej pewnie nie przepuści.