To było do przewidzenia. Po urodzeniu dziecka Piotr Rubik zaczął wydawać codzienne komunikaty o stanie swoich uczuć względem córki. Osobie tak skupionej na sobie ciężko pewnie uwierzyć, że ktoś może nie być tym zainteresowany.
To wspaniałe uczucie, jestem szczęśliwy, bardzo szczęśliwy, bo wszystko skończyło się dobrze i wszyscy są zdrowi. Byłem przy porodzie i żyję – zwierza się Faktowi kruczowłosy kompozytor. Była trema, ale to zupełnie inna trema niż gdy stoi się na scenie. Tam może się pomylić palec i można pomylić się w nutach, a tu może się stać coś na przykład ze zdrowiem. Pierwsze uczucie to wielkie szczęście i myśl: "Dobrze, że wszystko jest w porządku i że dziecko jest zdrowe." A potem to już tylko wielka ulga i wielka radość. Na razie jestem wyspany, bo w tych pierwszych dniach raczej tak malutkie dzidzie śpią, ale jak się zacznie płacz, to ja się nie boję – mówi. Jestem zaprawiony w bojach i przyzwyczajony do nocnej pracy, więc dam radę.
Zwróćcie uwagę, że mówi głównie o sobie. To, że jego żona ma za sobą dziewięć miesięcy ciąży i poród, a córeczka właśnie przeżywa swoje pierwsze dni na świecie, nie znów takie istotne. Ważne, jak on sam się z tym wszystkim czuje.