Madonna zwróciła się wraz z mężem Guyem Ritchie do terapeuty, by pomógł im rozwiązać problemy w małżeństwie.
Na początku tego roku krążyły plotki, że ich związek przechodzi kryzys, ale odłożyli wszystkie problemy na bok, gdy przygotowywali się do adopcji Daviego, chłopca z malawijskiego sierocińca. Teraz okazuje się, że pojawienie się dziecka źle wpłynęło na ich związek.
Ich małżeństwo przechodzi kryzys. Publicznie zawsze trzymali wspólny front, ale poza światłem reflektorów przechodzą trudne chwile - powiedział bliski znajomy pary. Zamieszanie wokół adopcji wytworzyło ciężką atmosferę w ich londyńskim domu. Mimo to, są zdeterminowani, żeby to naprawić. Po długich, szczerych i otwartych rozmowach postanowili poszukać pomocy u specjalisty.
Jako winną sytuacji wskazuje się Madonnę. To ona zajęła się całym procesem adopcji, od początku do końca, a Guy tylko potakiwał. Nie pomogło też, gdy jedna z nianiek odeszła z pracy, ponieważ nie mogła dłużej znieść presji - donosi to samo źródło. Adoptowany syn przyniósł ze sobą sporo radości, ale różnica kulturowa wywarła też sporo presji na ich rodzinę.
Ostatnio Guy bardzo się zdenerwował, gdy Madonna zaczęła się go czepiać o coś, czego nie zrobił tak, jak jej się podobało. Było na tyle poważnie, że zagroził on, że może odejść. Madonna chciała później całe zajście obrócić w żart, ale Ritchie mówił to akurat zupełnie poważnie. On ma dosyć sytuacji, w których żona nie pozwala mu wyrazić własnej opinii.
Powodem nieporozumień może być też fakt, że mąż piosenkarki nie chce kolejnycyh adopcji:
Guy nie chce już przechodzić przez medialne burze podobne do tej. Mimo, iż kocha Daviego jak swoje własne dziecko, wydaje mu się, że obydwoje powinni się teraz skoncentrować na związku, a nie na kolejnym dziecku.
Sprawa jest na ostrzu noża. Wszyscy mają nadzieją i modlą się, żeby im się udało. Za bardzo kochają swoje dzieci, by tak po prostu to przekreślić - podsumował znajomy pary.