Najbardziej lubimy te piosenki, które już znamy. Nie należy się więc dziwić, że Polsat planuje wrócić do gry, z nową serią programu Idol, którego cztery edycje cieszyły się wielką popularnością. Tyle tylko, że nie bardzo wiadomo, kto miałby zasiąść w jury. Nie wszyscy dotychczasowi członkowie tego grona są zainteresowani kontynuowaniem tego zajęcia.
Najbardziej na Idola cieszy się Robert Leszczyński. Mówi on Super Expressowi:
Oczywiście, że zgodziłbym się być jurorem! To niesamowita satysfakcja rozwalać skostniałą machinę muzycznego rynku w Polsce.
Inni nie są jednak tak bojowi (ani zdesperowani). Marcin Prokop mówi otwarcie:
Na pewno bym się nie zgodził. Teraz pracuję w Dwójce. Nie wiem, jak wielkie musiałyby być dziury w moim budżecie, bym się złamał. Uważam, że to odgrzewanie starego kotleta: program już nikogo nie zaskoczy, więc udział w nim byłby samobójem.
Kuba Wojewódzki, który zdobył wielką popularność dzięki Idolowi, też nie jest zbyt chętny:
Ja w tę podróż się nie wybieram! Gdybym w nim wystąpił, świadczyłoby to o tym, że straciłem instynkt samozachowawczy. Nie ukrywajmy: program nie ma szans być hitem. Ale jeśli będzie kolejna edycja programu, zapewniam, że będę mu kibicował.
Leszczyński przekonuje:
W Polsce jest tylu utalentowanych ludzi, że castingi do "Idola" mogłyby się odbywać co rok! To wspaniała szansa dla wielu młodych ludzi. Już co najmniej 20 z nich zaistniało w naszym muzycznym światku.