Szalony rajd Dody na trasie Warszawa-Gdańsk mógł skończyć się tragedią. Piosenkarka znacznie przekroczyła dozwoloną prędkość, wyprzedzała na trzeciego i wręcz spychała jadące z naprzeciwka auta do rowu. Kiedy pod Ostródą zatrzymała ją policja, dostała... 200 zł mandatu i 1 (słownie: jeden) punkt karny.
Czy na podobną karę mógłby liczyć kierowca nie będący Rabczewską? Raczej nie. Na szczęście nie wszyscy funkcjonariusze uważają, że gwiazdom na drodze należy się specjalne traktowanie.
Z filmu wynika, że doszło do kilku naruszeń przepisów ruchu drogowego. W pewnym momencie widać wyprzedzanie na wzniesieniu - to manewr który zagraża bezpieczeństwu ruchu - mówi w rozmowie z Dziennikiem Marek Konkolewski z Biura Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji. Dodatkowo kierowca tego porsche mógł spowodować zderzenie czołowe a nie doszło do takiego rodzaju wypadku tylko dlatego, że jadący z naprzeciwka ratowali się ucieczką na pobocze. Nie chcę komentować decyzji funkcjonariuszy, ale gdybym to ja był na ich miejscu to na pewno zamiast mandatu skierowałbym wniosek do sądu grodzkiego o ukaranie za stworzenie bezpośredniego zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym. To sprawa poważna, bo sprawcy groziłaby grzywna do 5 tysięcy złotych.
Szkoda trochę, że już po fakcie. Teraz mogą jej "skoczyć". A pamiętajcie, że dziś i jutro Doda znowu wsiądzie za kierownicę. Radzimy - uciekajcie na pobocze.