Dariusz Michalczewski, odkąd skończył z boksem zawodowym, szuka swojego miejsca w życiu. Jakiś czas temu proponował, że poboksuje się z Przemysławem Sadowskim, aktorem, który wdał się w bójkę z fotoreporterem, o czym obficie informował Fakt. Tym razem podzielił się z tabloidem swoim innym marzeniem: otóż Tiger pragnie wziąć udział w Tańcu z gwiazdami.
Uwielbiam oglądać "Taniec z gwiazdami", a moim największym marzeniem jest udział w tym programie - mówi Michalczewski. Agnieszka Pomorska, ta, która w pierwszej edycji tworzyła parę z Robertem Kudelskim, udzieliła mi po przyjacielsku dwóch lekcji. Stwierdziła, że się nadaję i że najlepiej wychodzi mi walc i czacza.
Tego marzenia boksera nie wspiera jego żona: Ona wyzywa mnie: "Ty łamago, nie nadajesz się, gdzie się pchasz!" Ale po kilku treningach i jej zrzednie mina - zapowiada Michalczewski.
Rozumiem, że Michalczewski szuka jakiegoś nowego źródła dochodu. Za każdy odcinek Tańca z gwiazdami dostaje się kilka (nawet do 10) tysięcy, no i jeśli nie odpadnie się na samym początku, można potem liczyć na jakiś kontrakt reklamowy. Ale żeby mistrz świata WBO w wadze półciężkiej mówił, że najbardziej marzy o tym, żeby potańczyć przed kamerami?