Producenci You Can Dance wyjątkowo lubią dodawać sobie prestiżu (?), podając widzom nie do końca prawdziwe informacje. Robią to regularnie, od kilku edycji. To trochę dziwaczne, szczególnie w czasach internetu i Pudelka, kiedy każdy może poszperać w sieci i wysłać nam maila na donosy@pudelek.pl. Do tych informacji naprawdę łatwo dotrzeć.
Kiedy poprzednią edycję programu wygrała Wiola Fiuk, dumna jak paw Kinga Rusin ogłosiła, że jest ona drugą na świecie kobietą, której udało się zwyciężyć w tym programie. Powtórzyła to wielokrotnie. Wkrótce potem okazało się, że Wioli udało się tego dokonać jako co najwyżej trzeciej.
Podobna sytuacja miała miejsce w środę podczas finału 4. edycji. Rusin ogłosiła, że Ania Kapera jest 3. na świecie zwyciężczynią YCD. I tu kolejny błąd - jest siódma z kolei. Przed Polką znalazły się: Amerykanka Sabra Johnson, Norweżka Mona Jeanette Bertsen, dwie Turczynki: Eylül Ateşler i Nora, Australijka Talia Flower i właśnie Fiuk.
Po co celowo wprowadzać widzów w błąd? Szczególnie że to przecież niewiele zmienia. 3. czy 7. na świecie? Ważne, że wygrała. Podobnie było z tym słynnym deszczem na scenie. Kinga też opowiadała z wypiekami na twarzy, że to pierwszy raz na świecie. I też minęła się z prawdą.
Nie do końca rozumiemy, co daje im takie "podkręcanie" osiągnięć. W każdym razie pamiętajcie, *ile warte jest to, co mówi na wizji podniecona Rusin. *