O tym, że małżeństwo Madonny przechodzi kryzys pisaliśmy już jakiś czas temu. Pierwsza rysa pojawiła się, gdy Guy przestał interesować się Kabałą – religią, której Madonna jest fanatyczną wyznawczynią.
Na rozdaniu nagród Grammy w Los Angeles gwiazda pop pojawiła się sama, ale w tym przypadku nieobecność Guya Ritchie można usprawiedliwić niechęcią reżysera do męczącego podróżowania samolotem przez Atlantyk w tą i z powrotem tylko dla jednej imprezy. Nawet w pierwszej klasie jest to mordęga. Jednak nieobecność męża przy boku Madonny na gali Brit Awards w Londynie 15 lutego będzie równoznaczna z potwierdzeniem plotek, że drogi małżonków się rozchodzą.
To najważniejsza noc w muzycznym kalendarzu Wielkiej Brytanii, dlatego, jak podaje angielski dziennik The Mirror, Madonna wywiera silną presję na męża, by tworzyli tego dnia zjednoczony front i pokazali światu, jak bardzo są razem szczęśliwi. Ale Guy powiedział żonie, że nie pozwoli się wykorzystać do promocji jej albumu i nowego singla.
W efekcie Madonna zrezygnowała ze stołu dla siebie i swoich gości, ponieważ przestała liczyć na to, że Guy pojawi się na imprezie i będzie jej kibicować. Piosenkarka pojawi się tylko, by wykonać piosenkę z nominowanego w dwóch kategoriach albumu i ewentualnie odebrać nagrody.
Wygląda na to, że Madonna i Guy Ritchie przechodzą bardzo trudny okres. Ona chce, żeby cały świat widział, że ich małżeństwo się układa. Guy ma zupełnie inny pogląd na sprawę. Nie widzi powodu, dla którego miałby grać, że wszystko w jego małżeństwie jest OK. A na pewno nie tylko po to, żeby zadowolić Madonnę.
On chciałby rozstrzygać ich problemy prywatnie, a to co pomyślą inni nie ma dla niego znaczenia, z kolei Madonna uważa, że najważniejszy jest publiczny wizerunek.
Reżyser Przekrętu na pewno nie był szczęśliwy przeczytawszy kilka dni temu w The Mirror, że jego żona i producent muzyczny, 28-letni Stuart Price, bardzo się ostatnio do siebie zbliżyli. Czyżby Madonna szukała pocieszyciela zawczasu?