Modę na pojawianie się w budynku sądu w eskorcie mamy zawdzięczamy Krzysiowi Ibiszowi. Trend się przyjął i uległ rozszerzeniu także na sprawy karne. Wczoraj w koszalińskim sądzie Radzio Majdan pojawił się z mamą Haliną. Wyobrażamy sobie, jak się ubawiła.
Radzio na tę okazję ubrał się w elegancki garnitur, a przeszczepione włosy związał w kucyk. Jemu i współoskarżonym piłkarzom - Piotrowi Świerczewskiemu i Jarosławowi Ch. grożą trzy lata więzienia za incydent z nocy z 27 na 28 lipca ubiegłego roku. Cała trójka przebywała wtedy w Mielnie, w hotelu, do którego ktoś wezwał policję, by uspokoiła zbyt głośno balującą młodzież. W policyjną interwencję wtrącił się Świerczewski, który, według zeznań policjantów, zachowywał się agresywnie, wyzwał ich od "przebierańców" i wystartował z pięściami. Jego dwaj koledzy podjudzali go, obrzucając funkcjonariuszy wyzwiskami.
W sądzie wszyscy trzej pojawili się skruszeni, z minami ofiar losu i zapewniali o swojej niewinności. Jesteśmy niewinni - powiedzieli prawie chórem. Nie biliśmy policjantów. Mówiliśmy "kur...a", ale nie do nich. Tak tylko komentowaliśmy sytuację.
Fakt przytacza fragment rozmowy Świerczewskiego z sędzią:
Ja i Radek wypiliśmy po kilka piw. Około czterech, pięciu od godziny 17-tej.
Czy groził pan policjantom, że ich załatwi? - zapytał sąd.
Trzymali mnie za ręce. Jak miałem ich załatwić, z główki? - stwierdził piłkarz.
Jak donosi Super Express, Majdan i jego koledzy jeszcze w korytarzu kontynuowali swoje zapewnienia przed obecnymi tam dziennikarzami:
To my jesteśmy ofiarami - ogłosił Świerczewski.
Zobaczyłem, jak policjanci leżą na Piotrku i on na pewno ich nie bił - dodał Radzio. A ja próbowałem tylko załagodzić sytuację, prosząc policjantów by go zostawili.
Komedia. Już sobie wyobrażamy te "prośby"...:) Ciekawe czy mama Majdana pomogła we wzbudzeniu współczucia wysokiego sądu. Od razu przypomina nam się piosenka Kazika: To dobry chłopak był i mało pił.