Nadya Suleman zrobiła wokół siebie ostatnio więcej szumu niż zazwyczaj. W jednym z udzielonych wywiadów wyjawiła kilka szczegółów dotyczących ojca swoich dzieci. Zdradziła nawet, że wielokrotnie uprawiała z nim seks. Jednak do zapłodnienia za każdym razem dochodziło metodą in vitro. Dziennikarze amerykańskich magazynów próbowali odszukać mężczyznę, jednak bez skutku.
Po medialnym polowaniu na ojca ośmioraczków psychofanka Angeliny publicznie przeprosiła, że podała dane, który mogły pomóc go zidentyfikować. Jak ustalili dziennikarze, mężczyzna kontaktuje się z Suleman poprzez wspólnych znajomych, ale nie widuje ze spłodzonymi maluchami. Niedawno zażądał, aby przestała o nim mówić, gdyż w przeciwieństwie do zwariowanej mamuśki pragnie zachować anonimowość.
Dla Suleman to nie problem, gdyż zdecydowanie bardziej woli nakręcać wrzawę wokół siebie. Właśnie zdradziła, że pisze książkę, w której opisze swoje doświadczenia z okresu ciąży. Nawet te najbardziej fizjologiczne i intymne.
Nie chcę dostawać żadnej jałmużny - mówi Suleman. Gdybym chciała, już dawno bym zarobiła na tej historii miliony. Swoje przeżycia opiszę w książce, która właśnie powstaje. Pragnę, aby wszyscy dowiedzieli się, jaka jestem naprawdę. Nigdy w życiu nie zrobiłam nic złego! Nigdy!
Czyli zarabianie na nieświadomych niczego noworodkach to dobry uczynek? Z pewnością pieniądze, które otrzyma ze swojego reality show, przeznaczy na cele charytatywne…