Z biegiem lat konflikt między Angeliną Jolie i jej ojcem, Johnem Voightem, narasta. Aktorka zerwała z nim wszelkie kontakty po śmierci matki, za którą częściowo go obwinia. Nawet na oficjalnych galach, gdy świadkami są setki dziennikarzy ostentacyjnie go ignoruje. Wielu znajomych rodziny krytykowało już zachowanie Angeliny. Może ostatni "występ" starego gwiazdora wpłynie na zmianę ich zdania?
W poniedziałek w Los Angeles odbywało się spotkanie radykalnych konserwatystów, na które zaproszono dziennikarzy. W pewnym momencie elegancki posiłek przerwał Voight, który wstał i zaczął wymachiwać małą amerykańską flagą, którą wyjął z... drinka.
Podziękujmy wszystkim zebranym, że nie podali się w tych mrocznych czasach – krzyczał aktor. Nie zaprzestaniemy naszych działań i niebawem doprowadzimy do obalenia fałszywego proroka, jakim jest Obama!
Później aktor przekonywał zebranych, że obecny prezydent USA został wybrany w... sfałszowanych wyborach. Argumentował, że "prawdziwi amerykanie nigdy nie zagłosowaliby na czarnucha". Już się nie dziwimy, dlaczego Jolie, która adoptowała ciemnoskórą Zaharę, nie chce się widywać ze swoim postępowym tatą...