Przyczyną, dla której Super Express wywleka tę historię jest chyba tylko nieustające zapotrzebowanie Moniki Richardson na promocję w tabloidach. A ponieważ show-biznes jest usiany jej bliskimi i dalszymi krewnymi, najwyraźniej postanowiła wykorzystać wszystkich.
Zaproszony do zabawy Piotr Kraśko podrzucił gazecie archiwalne zdjęcie z młodą Moniką i wspomina historię, która przydarzyła im się podczas wakacji w Nigerii:
Dziś Monika jest piękną kobietą, wtedy była bardzo ładną dziewczyną. Właściciel jednego ze straganów z elektroniką - a były to lata 80-te, kiedy u nas takich rzeczy nie było - stwierdził, że ona byłaby świetną reklamą dla jego stoiska. I dlatego bardzo chciał ją kupić. A że byłem starszym bratem, to byłem dla niego idealnym kandydatem do dobicia targu. Oferował mi wieżę stereo i dorzucał jeszcze stado krów. Byłem dosłownie o krok od dobicia tego targu, a ciężko było mi potem wycofać się z tej transakcji.
Richardson oczywiście także wypowiada się na ten temat:
On oferował za mnie nie wieżę stereo, ale magnetofon tzw. jamnika. Piotr był i jest na tyle szalony, że mógł mnie sprzedać. Kto wie, może to było jego młodzieńcze marzenie, żeby być biznesmenem i uczył się negocjacji. W porę odnaleźli się nasi rodzice i zabrali nas do domu.
Jamnika za Richardson? To nie byłby interes życia.