Na początku roku w niewyjaśnionych nadal okolicznościach zmarł syn Johna Travolty. Pewne jest jednak, że Jett przez całe swoje życie nie otrzymał właściwej opieki medycznej. Należący do Kościoła Scjentologicznego gwiazdor nie uznawał autyzmu swojego dziecka. Zdaniem lekarzy, takie postępowanie mogło nie tylko źle wpływać na zdrowie chłopca, ale przede wszystkim uniemożliwiło mu właściwy rozwój.
Kościół Scjentologiczny nie uznaje chorób psychicznych i osoby dotknięte nimi są wykluczane spośród wiernych. Wierni uważają autyzm za karę, jaka spotyka grzesznika. Choroba to pokuta za zło uczynione w poprzednim życiu.
Dopiero dwa dni temu, prawie pół roku po śmierci Jetta, aktor przyznał, że jego syn był chory. Wcześniej Travolta i jego żona Kelly utrzymywali, że ich dziecko jest jedynie nieśmiałe i cierpi na zespół Kawasaki.
Nadal mieszkamy w domu, w którym zmarł Jett. Dzięki temu czujemy, że jest blisko nas – wyznał dziennikarzom gwiazdor. Mój ukochany syn cierpiał na niewydolność płuc i autyzm.
Przeraża nas myśl o władzy, jaką scjentologia ma nad swoimi wyznawcami. Travolta odważył się wyjawić chorobę syna dopiero po jego śmierci.