Praca w show-biznesie ma swoje blaski i cienie. Do tych drugich z pewnością należy bycie narażonym na kontakt z psychofanami. Kolejną gwiazdą, która niemal stanęła twarzą w twarz z szaleńcem, była Katy Perry. W czwartek nieznany mężczyzna włamał się do jej koncertowego autobusu. Przyczaił się w kącie i czekał na piosenkarkę. Na szczęście w porę złapała go policja.
Brytyjskie media piszą, że Katy była roztrzęsiona po całym incydencie. Napastnik tłumaczył się oczywiście, że chciał "jedynie coś ukraść". Ciekawe więc, na kogo tam czekał. Całe wydarzenie Perry opisała na swoim oficjalnym blogu:
Ktoś włamał się do naszego autobusu, na szczęście złapała go policja – napisała Katy. W środku znajdowały się same głupoty, jak pudełka z brokatem, kostiumy i dvd z serialem "Absolutnie fantastycznie:. Wszędzie porozrzucał też moja bieliznę. Chyba to go najbardziej interesowało.
To jeszcze nie jest takie złe. Przypomnijmy, że po "odwiedzinach" szaleńca w domu Kirsten Dunst, na poduszce aktorki znaleziono plamę spermy.