Tegoroczny Festiwal w Opolu okazał się ponad siły niektórych wykonawców. Części z nich nie udało się wytrzymać na trzeźwo występów Szyca i Skrzyneckiej. Trudno się zresztą dziwić. Maciej Maleńczuk (nota bene: zwycięzca) znieczulił się tak skutecznie, że dzisiejszą noc spędził w areszcie. Powód? Tradycyjny - zwyzywał policjantów po pijaku.
Dziennik donosi, że około drugiej w nocy komenda policji otrzymała zgłoszenie o nieprzytomnym mężczyźnie leżącym na jednej z opolskich ulic. Gdy funkcjonariusze próbowali go obudzić, w jego "obronie" stanął właśnie Maleńczuk. Nie żałował oczywiście ostrych słów.
Używał słów bardzo obraźliwych, nie nadających się do powtórzenia - mówi Jarosław Bryszcz z komendy w Opolu. Najpierw policjanci pouczyli Mirosława M. (prawdziwe imię piosenkarza), że zachowuje się niestosownie, ale niewiele to dało.
Funkcjonariusze zakuli Maleńczuka w kajdanki i zawieźli na komisariat, gdzie okazało się, że ma 1,5 promila alkoholu we krwi. Na wolność wyszedł dopiero rano, po wpłaceniu trzech tysięcy złotych kaucji. Za obrażanie policjantów grozi mu rok więzienia.
Rok więzienia? A co to dla niego? Nie sądzimy nawet, żeby mu specjalnie zaszkodził.