Roman Abramowicz od wielu lat kolekcjonuje największe i najdroższe domy i jachty. Niedawno zakończył rozpoczętą jeszcze w czasach hossy budowę najdłuższej na świecie prywatnej łodzi - jachtu Eclipse. Wydał na niego podobno aż pół miliarda dolarów. To w przeliczeniu ponad 1,6 miliarda złotych.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że Roman przesadził. Można powiedzieć, że trochę "odpłynął". To wygląda już bardziej jak jakiś statek wycieczkowy - zero uroku. Następny miliarder przebije go i każe zwodować sobie prom. Tylko właściwie w jakim celu? Żeby nawet nie czuć, że nim płynie?
Największa na świecie prywatna łódź ma kuloodporne szyby, własny system obronny, który może wystrzelić ponad 100 pocisków naraz (!), łódź podwodną (!) *oraz dwa lądowiska dla helikopterów. Jej zakup wydaje się też o tyle nieuzasadniony, że Abramowicz (poza tym że stracił na kryzysie kilkanaście miliardów) *ma już aż 3 megajachty - Sussurro, Ecstasea i Pelorus (zdjęcia poniżej). Każdy z nich wydaje nam się stokroć seksowniejszy.