Zbigniew Zamachowski, jeden z nielicznych aktorów, których życie osobiste nigdy nie przysłaniało dokonań zawodowych, nie ma ostatnio zbyt dobrej prasy. Powodem jest fatalne zauroczenie reżyserką teatralną Agnieszką Glińską, która ma już za sobą przetrawienie i wyplucie Krzysztofa Stelmaszyka i jego rodziny.
W środowisku aktorskim aż huczy od plotek, że Glińska zajęła się Zamachowskim tak skutecznie, że aktor myśli o porzuceniu rodziny i swojego wypracowanego latami wizerunku oddanego ojca czwórki dzieci. Aktor najwyraźniej przestraszył się całego zamieszania, a może również utraty kontraktu reklamowego z TP SA, która zatrudniła go jako przykładnego ojca rodziny, a dostała posądzanego o romans pozamałżeński bohatera bulwarówek.
W panice zrobił więc coś, czego do tej pory raczej nie praktykował - porozmawiał z Super Expressem...
To głupota! Nie odszedłem od żony - powiedział. Nie będę komentował tych plotek. Niech te rewelacje toczą się swoim torem.
Jeszcze niedawno wpowiadał się nieco inaczej. W wywiadzie udzielonym przed premierą spektaklu Lekkomyśla siostra powiedział: Kiedy patrzę Agnieszce w oczy, a mam ku temu wielokrotnie sposobność, od razu zapominam tekst.
W środowisku teatralnym Glińska ma opinię femme fatale, która uwielbia bawić się mężczyznami. Jako wykładowca w warszawskiej Akademii Teatralnej upodobała sobie Borysa Szyca i Łukasa Garlickiego, z których zrobiła swoje osobiste maskotki. Zafascynowani nią młodzi aktorzy godzili się na wszystko, aż w końcu znudzona Glińska wykopała ich obu ze swojego życia i zajęła się znacznie starszym Stelmaszykiem.
Nie chcę tego komentować - powiedział Faktowi aktor i rzucił słuchawką. Z pewnością nie są to dla niego miłe wspomnienia. Dla Glińskiej porzucił żonę i dwójkę dzieci. Zamachowski ma o dwoje dzieci więcej do stracenia.