Edyta "gram intuicyjnie" Herbuś postanowiła udzielić Gali kolejnego wywiadu. Opowiada w nim głównie o swoim sukcesie i talencie aktorskim. Przekonuje, że to nie jej wina, że zabiera pracę zawodowym aktorom. Ludzie tacy jak ona po prostu "gwarantują zyski". Atakuje też absolwentów szkół aktorskich, sugerując, że są tak naprawdę mniej utalentowani od naturszczyków.
- Zawodowi aktorzy mają żal do amatorów, czyli m.in. do ciebie, że zabieracie im pracę. Oni kończą szkoły teatralne, ciężko pracują, żeby być mistrzami w zawodzie, a wy bez problemu dostajecie role w nowych filmach i serialach.
- Pojawia się tylko pytanie, kogo należy za to winić - mówi Edyta. Dziś wszystkim rządzi niewidoczna ręka ekonomii. Producenci angażują tych, którzy gwarantują zyski. To właśnie plan zamienia się w szkołę filmową. Pytanie jednak powinno być postawione inaczej: dlaczego w tak licznych szeregach wyedukowanych artystów aktorów nie ma na tyle dużo osobowości medialnych, aby trzeba było posiłkować się specjalistami z innej branży? Z drugiej strony, obserwuję, że coraz częściej głównym źródłem dochodu tych tzw. prawdziwych aktorów jest udział w programach rozrywkowych zdominowanych przez taniec. Może dzisiejszy rynek, wzorując się na rynkach zachodnich, jest już gotowy na migracje różnych grup zawodowych w ramach tzw. show-biznesu. Czy to jest złe?