Show-biznes to wylęgarnia kontrowersyjnych poglądów. Co jakiś czas któraś z bardziej odważnych gwiazd wygłasza szokujące lub obalające stereotypy twierdzenie. Jeszcze nie tak dawno Megan Fox zachęcała do palenia marihuany podczas każdego śniadania. Nieco starsza Michelle Pfeiffer w swoich ostatnich wywiadach podnosi kwestię legalizacji prostytucji, co bardzo nie spodobało się amerykańskim konserwatywnym mediom.
Aktorka promuje właśnie swój nowy film, Cheri, którego fabuła rozgrywa się na początku XX w. Gwiazda wciela się w rolę prostytutki, która zakochuje się w nastolatku. Odgrywana postać otworzyła jej oczy na problemy kobiet zmuszonych do sprzedaży własnych ciał i godności.
Niektórzy twierdzą, że państwo powinno chronić prostytutki – powiedziała dziennikarzom Michelle. Zalegalizujmy prostytucję. To rozwiązałoby wiele problemów i zapewniło opiekę kobietom. To nie one są winne, że spotkał je taki los. Wstydzić powinni się mężczyźni, bo to ich wina. Rozumiem desperację prostytutek i jakbym musiała wyżywić swoje dzieci, nie wstydziłabym się stanąć na ulicy.
Konserwatywni komentatorzy już zaczynają atakować wypowiedzi Pfeiffer. Oskarżono ją o demoralizację i promowanie handlu kobietami. Zdaje się, że oburzone świętoszki w ogóle nie słuchały wypowiedzi aktorki.