Niepokorna córka Jana Borysewicza, lidera Lady Pank, ma talent do pakowania się w kłopoty. Pięć lat temu została skazana za spowodowanie wypadku pod wpływem alkoholu. Dostała wtedy karę sześciu miesięcy więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Tym razem sprawa śmierdzi obyczajówką. I to mocno. Otóż przedsiębiorcza Joanna B. miała prowadzić coś w rodzaju prywatnej agencji towarzyskiej. O wszystkim donosi Na żywo: Umawiała bogatych panów z atrakcyjnymi dziewczynami.
Nakaz zatrzymania Joanny B. przez policję pod zarzutem stręczycielstwa wydała Prokuratura Apelacyjna we Wrocławiu. A jeszcze niedawno wydawało się, że po wyroku wyjdzie na prostą.
Jeszcze kilka lat temu prowadziła hulaszczy tryb życia. Dzisiaj chce zrobić karierę. Jest związana z wrocławskim przedsiębiorcą Jarkiem Sieroniem, z którym ma roczną córeczkę, Nicolę. Ze skandalistki przekształciła się we wzorową mamę i panią domu - tak opisywał ją rok temu Super Express. Jak widać, nie wytrzymała w tej roli zbyt długo.
Jan Bo skomentował sprawę nerwowo: Spieprzajcie! Kontaktuję się z córką sporadycznie - krzyknął przez słuchawkę dziennikarzom. - Nie będę wypowiadać się na jej temat.