Lisa Marie Presley, córka Elvisa Presleya i pierwsza żona Michaela Jacksona zamieściła na swoim blogu obszerny wpis ze wspomnieniami o legendarnym piosenkarzu. Jedna z przytoczonych historii brzmi teraz jak smutna przepowiednia. Jak twierdzi Lisa Marie, podczas licznych rozmów prowadzonych z ówczesnym mężem, poruszona została sprawa śmierci jej ojca. Jackson miał się bać tego, że odejdzie w podobnych okolicznościach – schorowany i zniedołężniały.
Rozmawialiśmy długo, o życiu w ogóle – pisze Presley. Pamiętam, że w pewnym momencie pytał mnie o to, jak odchodził mój tato. Później zamilkł, odetchnął głęboko i powiedział: "Boję się, że skończę tak jak on, dokładnie w taki sam sposób". Mówił to, jakby była to zupełnie oczywista rzecz.
Po 14 latach, kiedy oglądam w telewizji tłumy opłakujące go i słucham spekulacji mediów o przyczynach jego śmierci, ta rozmowa nabiera dla mnie wyjątkowego znaczenia. Chciałam więc powiedzieć coś, czego nie mówiłam jeszcze nigdy do tej pory: nasze małżeństwo nie było pomyłką, jak wszędzie mówiono i pisano. Była między nami wyjątkowa relacja, relacja dwojga ludzi bardzo specyficznych. Chciałam go uratować. Chciałam go uratować, żeby jego życie nie zakończyło się tak, jak właśnie się stało.
Cały świat jest wstrząśnięty tym, co się stało, ale on dobrze wiedział, jaki czeka go los. Wiedział to lepiej niż ktokolwiek inny.