W zeszłym tygodniu zapadł wyrok w sprawie pobicia Rihanny przez jej byłego już chłopaka, Chrisa Browna. Wypierający się do tej pory odpowiedzialności chłopak niespodziewanie przyznał się do winy i uniknął poważnej kary. Sąd uznał, że sześć miesięcy robót publicznych, dozór kuratora i terapia u psychologa wystarczą, aby się zresocjalizował. Zakazał mu również zbliżać się do Rihanny na bliżej niż 45 metrów.
Wydawało się nam, że z tego postanowienia piosenkarka będzie wyjątkowo zadowolona - nie będzie musiała bać się, że zza rogu wyskoczy nieobliczalny, damski bokser. Nic bardziej mylnego - zarówno Brown jak i RiRi uważają, że taki środek bezpieczeństwa jest… zupełnie niepotrzebny!
Mówią, że to zbędne i niedorzeczne - mówią znajomi obojga w rozmowie z New York Timesem. Po procesie rozmawiali przez telefon ponad godzinę. Naprawdę ciężko pracują nad tym, żeby być przyjaciółmi. Wszystkie konflikty między nimi są już zakończone.
Na szczęście jednak żadne z nich nie szuka okazji do romansu. To już podobno przeszłość.
Ani Rihanna, ani Chris nie chcą znów się spotykać jako para. Na 100% nic już z tego nie będzie. Teraz każde z nich idzie swoją własną drogą.
Mamy nadzieję. Serio.