Jeszcze przed śmiercią Michaela Jacksona dziennikarze donosili o jego ogromnych problemach finansowych. Jednak jego odejście sprawiło, że te najbardziej szokujące sprawy wypłynęły na wierzch. Ponoć kilkanaście ostatnich lat piosenkarz spędził żyjąc na kredyt, bo zyski ze sprzedaży jego płyt w ogóle nie pokrywały jego wydatków. To, co udało mu się zdobyć wydawał na chwilowe zachcianki.
Przyjaciółka i opiekunka trójki jego dzieci, Grace Rwaramba, w wywiadzie dla Times of London wyznała, jak wyglądało jej życie z Jacksonem. Pensji nie dostawała regularnie, bo Michael wolał pieniądze wydawać na… antyki.
Dostał milion dolarów od szejka z Bahrajnu. Zamieszkaliśmy w pałacu i traktowano nas jak arystokratów - powiedziała Grace dziennikarzom. Kiedy Michael nie wywiązał się z kontraktu, wyrzucono nas na bruk. Wróciliśmy do Stanów i nie mieliśmy gdzie mieszkać. Jeden z jego sponsorów zlitował się nad nami i przelał mu milion funtów na konto. Michael od razu wysłał mnie do Florencji i kazał nakupować antyków. Nie mieliśmy gdzie mieszkać, więc wszystko zgromadziliśmy w magazynie.
Nic więc dziwnego, że długi Jacksona opiewają teraz na minimum 400 milionów dolarów. Kto to spłaci?