Paweł Kukiz nie zamierza przyłączać się do obowiązującej od czwartku mody i udawać, że był fanem Michaela Jacksona. Wręcz przeciwnie. W wywiadzie z internetowym wydaniem Dziennika przypomina, że Jackson był pedofilem. Został wprawdzie uniewinniony, ale zdaniem Kukiza fakty są jednoznaczne i przemawiają na jego niekorzyść. Uważa też, że Michael był "odtwórcą" a nie "twórcą":
Nigdy nie byłem fanem Michaela Jacksona. Szanuję go za to, że był człowiekiem bardzo pracowitym, obdarzonym wielkim talentem, jego twórczość była jednak muzyką producentów. Był to amerykański show-biznes. Michael był w większym stopniu odtwórcą, niż twórcą.
Całkowicie odsunęły mnie od Jacksona sprawy związane z oskarżeniami artysty o pedofilię. Co prawda został on uniewinniony, ale wcześniej zapłacił 20 milionów dolarów ugodowego. Nie starał się nawet dowieść swojej niewinności, a już samo to jest dla mnie podejrzane. Ten kto idzie na ugodę, z pewnością ma coś na sumieniu. Od czasu, gdy zapłacił tak ogromne pieniądze, by uniknąć procesu, przestał dla mnie istnieć. Takie historie deprecjonują nawet gwiazdy o największych osiągnięciach. Gdyby nagle okazało się, że Leonardo da Vinci gwałcił małe dziewczynki, to też inaczej bym spojrzał na Monę Lisę.
Zgadzacie się z tak surową oceną?