Zachodnie media nadal informują o ostatnich miesiącach życia Michaela Jacksona. Wiele razy donoszono o stanie jego zdrowia. Ponoć jego płuca powoli przestawały pracować. Walka z rakiem skóry doprowadziła go na skraj wyczerpania. The Sun pisze, że piosenkarz miesięcznie wydawał ponad 50 tysięcy dolarów na leki!
Według informatorów gwiazdor brał leki przeciwbólowe, uspokajaące, rozluźniające mięśnie, antylękowe, na zgagę i antydepresanty. Większość recept wypisywana była na przyjaciół Michaela. On sam ukrywał się pod fałszywym nazwiskiem.
Rodzina żąda, by sąd zbadał, czy ilości leków, które były przepisywane Michaelowi mieściły się w jakichkolwiek granicach rozsądku. Nie interesuje ich, co brał. Wiedzieli, że ich potrzebuje. Są przekonani, że wiele lat przyjmowania takich ilości chemii uzależniły go od niej. Wierzą, że to leki są odpowiedzialne za jego stan fizyczny i go zabiły.
Źródła cytowane przez brytyjski dziennik twierdzą, że podczas słynnego procesu o molestowanie seksualne dzieci Jackson potrafił dziennie wziąć 40 tabletek Vicodinu, silnego środka przeciwbólowego. Aż dziw bierze, że nie odszedł wcześniej.