Edzia znów wypłakuje sie w mankiet ukochanemu Faktowi. Tym razem w nastroju lirycznym. (Przypomnijmy - jeszcze niedawno nazywała dziennikarzy tej gazety "szczurami", a naczelnego oskarżała o to, że wynajął "bandziorów", żeby ją nękali. Obecnie zwierza się jej jak najlepszej przyjaciółce.)
Dzisiaj, w tym momencie mojego życia, jestem przekonana, że już nigdy nie otworzę się przed nikim w takim stopniu, w jakim otworzyłam się przed Darkiem - wyznaje. Nigdy nie zaufam już tak bardzo, przy nikim nie będę tak spokojna, jak byłam przy Darku. Ale również dzisiaj nie możemy być pewni tego, co będziemy czuli za 10 lat.
W takiej sytuacji pytanie o powody rozstania same się nasuwają. Dziennikarce Faktu też się nasunęły.
Wiem, że milcząc, pozostawiam miejsce na ciągłe spekulacje, ale nie mogę publicznie mówić o powodach naszego rozstania - wyjaśnia Edzia, która niedawno publicznie zarzucała mężowi, że odciął ją od prawdziwego życia, odizolował od ludzi i spowodował konflikt z mediami (zobacz: "Darek izolował mnie od dziennikarzy"). Publicznie mogę mierzyć się tylko z trudnymi piosenkami, nie z rodzinnymi konfliktami. Pewne rzeczy powinny zostać powiedziane wyłącznie przy stole, przy herbacie. Mam nadzieję, że tak właśnie się stanie.
To nie koniec monologu. Edzia płynie dalej:
W takich momentach w życiu trzeba wierzyć, że każdy kolejny dzień przyniesie nowe odpowiedzi i nowe rozwiązania. Trzeba też pamiętać, że każdy ma prawo do szczęścia. (...) Tylko kobiety przecież potrafią płakać ze szczęścia i uśmiechać się w nieszczęściu. Musimy być silne. Dla naszych dzieci.
Allanek, gratulujemy mamy. Pamiętaj - te wszystkie zwierzenia w brukowcach są dla twojego dobra.