Rafał Olbrychski, który swoją nową płytę promował metodą wyciągania brudów rodzinnych i poniżania rodziców, nieoczekiwanie oświadczył w Super Expressie, że... pogodził się z ojcem. Oczywiście nie liczyłoby się, gdyby nie ogłosił tego w tabloidzie.
Teraz sytuacja się uspokoiła - zapewnia, zupełnie jakby kilka miesięcy temu nie groził zdetonowaniem "bomby", która miała zniszczyć całą jego rodzinę, a w szczególności ojca. Jest mi przykro, że musiało dojść do takich rzeczy. Długo rozmawialiśmy z ojcem i doszliśmy do porozumienia. On przyznał mi rację. Jest w tym odrobinę mojej winy, bo poniosły mnie nerwy. Ale kiedy porozmawialiśmy, udało nam się porozumieć. On zgodził się z moją wizją postępowania i punktami widzenia. I tak nie ma już konfliktu.
To naprawdę dobre - "jest w tym odrobinę mojej winy". Przypomnijmy jak wyglądała szeroko zakrojona kampania medialna Rafała przeciwko tacie: "Ojciec kupił mi tylko mieszkanie!". Ciężko znaleźć gazetę, do której NIE poszedł na skargę. Fajnie mieć takiego synka.
Cieszę się, że już nie muszę walczyć z rodzina - twierdzi teraz radośnie. Mieliśmy kompletnie odmienną wizję tego, co robić z moim synem, któremu trzeba pomóc. Na szczęście teraz się zgadzamy. Ja to zrobiłem dla dobra moich dzieci, szczególnie starszego syna. Teraz, kiedy już nie ma konfliktu, jesteśmy na jak najlepszej drodze, żeby stworzyć znów normalną rodzinę.
Najżałośniejsze w tym wszystkim jest to, że nawet nie zrobił na tym wszystkim kariery (ktoś słyszał jakąś jego piosenkę?). Człowieku, zniknij, zapadnij się pod ziemię ze wstydu.