Dariusz Krupa najwyraźniej uznał, że nie powinien wiązać całej swojej przyszłości zawodowej z niestabilną psychicznie żoną. A w każdym razie nie tylko z nią. Dojście do takiego wniosku kosztowało go wprawdzie wiele tygodni publicznych upokorzeń, ale w końcu się udało. Jak donosi tygodnik Gwiazdy, Krupa zdecydował się wybrać karierę... profesjonalnego menedżera.
Oprócz nadal jeszcze aktualnej żony zaopiekuje się dwoma początkującymi piosenkarzami płci męskiej, którzy są o tyle szczęśliwym wyborem, że w odróżnieniu od Edzi, nie wyglądają na zagrożonych częstymi atakami histerii.
Wybór padł na Artura Chamskiego, zwycięzcę 4. edycji polsatowskiego Jak ONI śpiewają oraz Nicka Sincklera, który zajął czwarte miejsce w Fabryce gwiazd.
Poznalem Nicka podczas jego występów w programie Polsatu - mówi Krupa. Niedawno się spotkaliśmy i uzgodniliśmy, że będziemy razem współpracować. Nick ma wielki talent i ogromny potencjał.
Krupa ma zamiar zostać nie tylko menedżerem Sincklera, ale także producentem jego debiutankciej płyty. Jednocześnie przygotowuje również materiał z Chamskim. Nie wróżymy im wielu sukcesów, ale jedno jest pewne - z nimi Krupa się przynajmniej nie ożeni. To już jakiś krok do przodu.