Artur Boruc w wywiadzie dla Rzeczpospolitej zwierzył się nie tylko z tego, że żona znęca się nad nim psychicznie i że dał tej niewdzięcznicy pięć mieszkań. Zdradza też sekret swojego słynnego tatuażu "addicted". Okazuje się że chodzi mu - jak zwykle - o Sarę. Co ta dziewczyna ma w sobie, że tak go ogłupiła?
- Na szyi ma pan wytatuowane słowo "addicted" (uzależniony). Od czego?
- Pod koszulką jest dalsza część - "addicted to S", czyli od Sary. To był prezent dla niej na walentynki. Ludzie oczywiście widzą tylko "addicted", i chyba więcej nie chcą zobaczyć, bo tak się lepiej sprzedaje.
Błąd. "Addicted to Sara" sprzeda się jeszcze lepiej. Dobrze, że nie omieszkałeś się tym pochwalić.
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.