Życiem osobistym Jennifer Aniston cała Ameryka interesuje się od czasu, kiedy została porzucona na oczach wszystkich przez swojego męża, Brada Pitta. Fani dzielą się na tych uwielbiających cierpiącą Jen i nienawidzących podłej Angeliny Jolie oraz na tych, którzy opowiadają się po stronie nowego związku aktora. Wszyscy jednak z napięciem śledzą, czy Aniston znalazła godnego jego następcę.
Jakiś czas temu na horyzoncie pojawił się Brad numer 2, *znany z drugoplanowych ról w komediach, *Bradley Cooper. Wszystko niby toczyło się świetnie, nową parę widziano kilka razy na romantycznych kolacjach, ale nagle coś się urwało. Amerykański magazyn In Touch wie podobno, co.
Jennifer czasami sprawia wrażenie ostatniej ofiary, której trzeba współczuć i pomagać - twierdzi źródło cytowane przez tygodnik. Nie potrafi rozluźnić się i być spontaniczna. Kończy się to tym, że faceci się jej boją.
Co gorsza, Aniston pokładała w ledwo rozpoczętym związku ogromne nadzieje. To ponoć ostatecznie wystraszyło Coopera: *Naprawdę myślała, że coś z tego wyjdzie. *Miała nadzieję, że Bradley jest "Tym jedynym". Niestety, zdecydowanie nie jest.
Cóż, facet już w trakcie randkowania z Jen był widziany z innymi kobietami - chociażby z aktorką Lake Bell, którą obmacywał w jednej z nowojorskich restauracji czy kolejną ryczącą czterdziestką, Renee Zellweger. Aniston nie powinna więc za bardzo po nim płakać.