Nowy film Sachy Barona Cohena, komedia Bruno jak na razie zbiera same mało pochlebne recenzje. Co zaskakujące, również wśród środowisk homoseksualnych, które uważają, że zostały w nim przedstawione w stereotypowy, bardzo krzywdzący sposób. Mówi się, że produkcja *zamiast negować bolesne uogólnienia, jeszcze bardziej je utrwala. *
Głos w sprawie zabrał drugi (po Jacykowie) naczelny gej RP, Michał Piróg, który przyznaje, że filmu jeszcze nie widział.
Niestety jest tak, że filmy są coraz głupsze i coraz bardziej zakrzywiają obraz rzeczywistości. Jest w nich także coraz mniej dobrej zabawy - mówi w rozmowie z internetowym wydaniem Dziennika. Wiele osób jest nastawionych na to, że na ekranie będzie pokazana prawda. A to jest często złudne.
Każdy, kto ma rozum, będzie wiedział, że nie można sobie brać do serca tego, co widzimy na dużym ekranie. Ten film ma napiętnować głupotę społeczną. Zanim jednak wybierzemy się na niego do kina, zwróćmy uwagę, że "Bruno" nie posiada żadnych większych wartości, a cała reklama ma jedynie na celu przyciągnięcie ludzi do kin, aby zwróciły się koszty produkcji .
Piróg stwierdza też, że 60-70 procent ludzi na świecie to debile. Sam optymistycznie zalicza się do "górnych 30%":
Rzeczywistość w tym filmie jest pokazana w krzywym zwierciadle. A weźmy pod uwagę smutny fakt, że 60-70 proc. społeczności na świecie jest półinteligentami i osobami ograniczonymi i wyrobi sobie taki obraz homoseksualisty. Natomiast inteligentny człowiek zobaczy ten film i będzie wiedział, że to są żarty. Kultura masowa jest dla ludzi, którzy mają jakkolwiek rozwinięty mózg. A to dotyczy jakichś 30 proc. społeczeństwa.
Jak uważacie, do której grupy zalicza się Piróg?