W tym tygodniu do sądu wpłynie sprawa przeciwko Melowi Gibsonowi od kobiety, która twierdzi, że jest jego córką. Aktor może zostać zmuszony do poddania się testom DNA, aby udowodnić czy jest, lub też nie, ojcem 29-letniej Carmel Sloane.
Matka Carmen, Marilyn, twierdzi, że w 1976 roku łapała autostop w Sydney, kiedy zatrzymał się, wtedy jeszcze nieznany Mel Gibson. Spędzili ze sobą noc i Marylin zaszła w ciążę.
Przyszło mi do głowy, żeby wtedy się z nim skontaktować, ale nie znałam jego adresu - powiedziała News of the World.
Marilyn nie zdawała sobie sprawy, że ojciec jej córki jest znanym aktorem, do czasu aż osiem lat później zobaczyła plakat reklamujący Mad Maxa 3. Lecz nawet wtedy nie zdecydowała się skontaktować z Gibsonem. Ta myśl przyszła jej dopiero do głowy w 1995, kiedy aktor sprowadził się z powrotem do Sydney i w 1996 roku, kiedy Carmel urodziła mu wnuka Jordana.
Nie chciałam sprawiać kłopotów, ale zwyczajnie pragnęłam żeby wiedział o Carmel. Pomyślałam sobie, że może chciałby ja poznać - powiedziała Marilyn.
Carmel dodaje, że chęć poznania swojego ojca była jedynym powodem dla którego postanowiła założyć sprawę w sądzie:
Nie robię tego dla pieniędzy. Chce po prostu poznać człowieka, którego zawsze uważałam za swojego ojca, chcę też by poznał swojego wnuka. Kiedy dorastałam mówiono mi, że Mel Gibson jest moim ojcem. Mówiono mi tak przez 20 lat. Chciałabym to wreszcie jakoś potwierdzić. Nie chcę, żeby to tak wyglądało przez następne 20 lat.
Bardzo chciałabym go poznać, ale nie oczekuję, że stanę się częścią jego życia. Nie chce uszczknąć jego sławy czy zakosztować tego stylu życia. Chciałabym żeby wiedział, że ma wnuka, który jest świetnym dzieckiem. Jest mądry i kreatywny. Byłby z niego dumny.
Nie mamy innego wyboru jak pójście z tym do sądu. Załatwimy tę sprawę raz a porządnie. Prosty test DNA załatwi sprawę.
Cóż, zobaczymy, czy gwiazdor będzie miał tyle szczęścia co poseł Łyżwiński.
A przy okazji - Mel, miałeś już nie prowadzić po pijaku: