Piotr "papież umierając oglądał mnie w telewizji" Kraśko milczał do tej pory jak zaklęty na temat swojej rodziny. Wywodzi się z wpływowego rodu komunistów, jego dziadek Wincenty był znanym działaczem PZPR w najgorszych latach 50-tych. Zapytajcie swoich dziadków, jaką trzeba było być świnią, żeby zrobić wtedy karierę w polityce.
Koneksje rodzinne bardzo pomogły Piotrowi i jego siostrze ciotecznej, Monice Richardson, wkręcić się do telewizji. Bez nich ktoś z jego twarzą i dykcją mógłby mieć spore problemy z zostaniem znanym prezenterem. Kraśko nie skończył przecież nawet studiów dziennikarskich.
Dziadek komuista wkręcił do pracy w telewizji jego rodziców komunistów. Oni z kolei jego. W podobny sposób pierwszą pracę w TV publicznej zdobyła Hanna Lis, której starzy znaleźli się na słynnej liście największych kanalii stanu wojennego.
O sprawie było cicho. Większość widzów nie wiedziała o kulisach kariery Kraśki. Nie była to żadna tajemnica, ale po prostu się o tym nie mówiło. Dlatego właśnie kilkukrotnie zwróciliśmy na to uwagę.
Piotr postanowił wypowiedzieć się więc na ten temat w wywiadzie dla Dziennika:
- Internauci pytają, czy wstydzi się pan za dziadka.
- Za niektóre rzeczy tak i żałuję, że był wplątany w taką historię przez duże H. Byłoby lepiej, gdyby nie było PZPR i komunizmu, a w Polsce panowała wtedy demokracja. Może są tacy, których dziadek skrzywdził, ale też znam wiele osób, np. sportowców, którzy mówili mi, że dziadek pomagał im np. w załatwieniu paszportu i dzięki temu pojechali na jakieś zawody za granicę. Oni mówili o nim dobrze, wydawał im się człowiekiem prawym i uczciwym w tym systemie. Trudno się źle mówi o rodzinie. (...) Był na pewną częścią złego systemu. Czy żałuję, że taki system był? Oczywiście, że żałuję.
W zasadzie nie ma się za co obrażać, że dzieci i wnuki komunistycznych dygnitarzy dostały najlepsze posady w mediach po '89 roku. Każdy na miejscu komunistów zrobiłby to samo - zadbał o swoje potomstwo. Warto po prostu pamiętać o ich dziedzictwie i o tym, dlaczego to właśnie oni a nie inni dostali szansę na zajęcie najlepszych stołków, gdy rodziły się w Polsce wolne media.