Chris Brown jest już właściwie skończony jako gwiazdor. Jego wizerunek legł w gruzach lutowego popołudnia, kiedy pobił swoją ówczesną dziewczynę Rihannę. Wtedy fani piosenkarki właściwie wydali na niego wyrok. Nie chodzi nawet o bojkot jego koncertów czy publiczne niszczenie płyt. Wielu zapowiadało, że Chris będzie musiał ponieść konsekwencje tego, co zrobił.
Jak widać na zdjęciach Brown próbuje zachowywać pozory beztroski. Niedawno paradował po centrum handlowym w koszulce z Myszką Miki. Przyjrzyjcie się jednak dokładnie temu obrazkowi - postać z bajki po zdjęciu maski okazuje się być potworkiem. To chyba jakaś samokrytyczna aluzja i przejaw "dystansu do siebie".
Chrisowi zabrakło niestety odwagi, by pojawić się publicznie bez ochroniarza. Po centrum chodził w towarzystwie napakowanego faceta. Słusznie. Bez niego mógłby skończyć z twarzą jak Rihanna po ich ostatniej wspólnej randce.