Kulminacją publicznej ceremonii pożegnania Michaela Jacksona było wystąpienie córki gwiazdora, które wyjątkowo poruszyło zebrany tłum fanów. Nic dziwnego. Dziewczynka opłakiwała śmierć ojca na oczach całego świata i wypowiadała się w imieniu swojego rodzeństwa. Wiele osób (w tym część naszej redakcji) poczuła się tym jednak trochę zniesmaczona. Kto zadecydował, żeby kazać temu dziecku wystąpić publicznie? Michael walczył przecież o to, żeby jego dzieci pozostały anonimowe. Bardzo tego pilnował. W imię lepszego show rodzina nie uszanowała jego woli.
Janet Jackson ustawiła Paris przed mikrofonem na widok miliardów widzów. Dziewczynka wyglądała na zagubioną i wystraszoną. Kto wymyślił ten występ i zafundował jej taki dodatkowy stres? Sławna ciocia?
Jedno jest pewne - z tej "imprezy" nie dało się wycisnąć więcej emocji i patosu. Jak oceniacie po obejrzeniu, czy Jacksonowie przesadzili? Czy dobrze zrobili wpisując do jej scenariusza małe dzieci?