Lady GaGa wyznaczyła nie tylko nowe standardy w ubieraniu się ale i (przede wszystkim?) w gadaniu głupot. Ustępuje w tej konkurencji chyba tylko Megan Fox, choć i nad tym można by się spierać.
GaGa niestety uwierzyła w to, że wszyscy oszaleli na punkcie jej ciała i fizyczności. Najwyraźniej nie rozumie, że jest trochę innym typem gwiazdy. A powinna się przecież z tego cieszyć! Ludzie cenią bowiem bardziej jej muzykę niż wątpliwą urodę. Została gwiazdą mimo defektów. Niestety, GaGa chyba nie do końca to jeszcze pojęła.
Zakładam, że koncert to taki moment, kiedy pokazuję swoją prywatność mojej publiczności - mówi w wywiadzie dla Maxima. Musi być dużo prawdziwych uczuć i trochę nagości. Jednak prywatnie jestem bardzo skryta. To prawda, że dla mnie całe życie to scena. Moje mieszkanie jest sceną i moje łóżko też. Ale to nie są miejsca, które zobaczy każdy widz.
Jeśli tylko pokażę odrobinę prywatności, ludzie od razu dostają szału. Nie mogę nikogo wpuścić do mojego życia - kontynuuje piosenkarka. Podsumowując, prawda jest taka, że każdy marzy, aby zobaczyć mnie nagą. Wszyscy chcą oglądać moją waginę!
Naprawdę?! Są jacyś chętni?