Przez całe swoje życie Michael Jackson bardzo interesował się magią, mistyką i zjawiskami paranormalnymi. Podczas konferencji zorganizowanej przez sektę Clonaid, która wierzy, że klonowanie to klucz do nieśmiertelności, piosenkarz spotkał się z Uri Gellerem, znanym medium i specjalistom od wyginania łyżeczek wzrokiem. Podczas rozmowy z iluzjonistą gwiazdor wpadł na pomysł, aby klonować swoje ciało i przenieść osobowość do nowej powłoki.
Podczas zjazdu Michael zachowywał się jak dziecko w sklepie z cukierkami – opowiada o wydarzeniach w roku 2002 prowadzący konferencję Al Bowman. Fascynował się referatami na temat życia pozagrobowego, przepływu energii oraz najnowszych osiągnięć medycyny tradycyjnej i niekonwencjonalnej, zwłaszcza klonowaniem.
Pamiętam, jak jechaliśmy jedną limuzyną. Z tyłu siedziałem ja, Uri i Michael – dodaje. W pewnym momencie Jackson złapał Gellera za ramię i z błyszczącymi oczami powiedział: "Naprawdę tego pragnę Uri! Nieważne, ile to będzie kosztowało. Chcę zostać sklonowany."
Sekta Clonaid na swojej stronie internetowej chwali się, że już sklonowała kilka osób, których kopie zastąpiły oryginały. Ugrupowanie utrzymuje, że potrafią wyhodować "puste" ludzkie ciało, do którego przenoszą duszę, wspomnienia i osobowość klienta. Tak, klienta. Bowiem za życie wieczne pod postacią klona należy zapłacić 200 tysięcy dolarów.
Michael przez lata był zafascynowany ideą stworzenia własnego klona – kontynuuje Bowman. Nieustannie opowiadał o kolejnych medycznych nowinkach i próbował otrzymać od sekty Clonaid dostęp do ich tajemnicy. Oni jednak nieustannie go zwodzili i odwlekali moment powielenia. Chciał stworzyć małą kopię siebie samego tak, aby Michael Jackson żył wiecznie.
Naszym zdaniem mu się udało. Dla swoich fanów będzie żył wiecznie w swojej muzyce.