Serial Londyńczycy przeżywa poważny kryzys. Opowieść o naszych rodakach na emigracji nie spotkała się z gorącym przyjęciem ze strony widzów i producenci zdecydowali się ograniczyć budżet. Ekipa aktorów pojechała do Wielkiej Brytanii jedynie na 6 tygodni, w trakcie których muszą nakręcić wszystkie sceny rozgrywające się w Londynie. Najwyraźniej stres związany z napiętymi terminami jest trudny do zniesienia i trzeba było go odreagować. Troje członków produkcji TVP i sam reżyser serialu urządzili sobie ostrą imprezę, którą skończyli... w areszcie.
Wpadli w jakiś pijacki amok. Trzeba było wezwać policję, by ich uciszyła – opisywali zdarzenie świadkowie w rozmowie z brytyjskimi gazetami.
Na noc do aresztu trafił Maciej Migas, Krzysztof Łukaszewicz i trzeci uczestnik libacji, którego imię nie zostało podane w mediach. Grupa bawiła się w lokalu "The Hydro" niedaleko hotelu, w którym się zatrzymali. Pomimo kilkukrotnych upomnień personelu rozbawione towarzystwo zachowywało się coraz głośniej i bardziej agresywnie. W końcu zdecydowano się wezwać policję. Funkcjonariusze postanowili, że nie postawią reżyserowi i jego dwóm towarzyszom formalnych zarzutów, a jedynie wystosują oficjalne upomnienie, które pozostanie w policyjnych aktach.
Cała Polska jest dumna z naszej reprezentacji.