Wydawałoby się, że Borysa Szyca i Tomasza Karolaka powinna połączyć piękna męska przyjaźń. W końcu mają ze sobą tak wiele wspólnego. Obaj są dochodzącymi ojcami kilkuletnich córek mają podobne nastawienie do kobiet ("mężczyzna ma roznosić nasienie po okolicy"), nie stronią od mocnych trunków i lubią drogie samochody. Te zbieżności jednak bardziej ich dzielą niż łączą, czemu trudno się dziwić, bo w końcu ilu takich samych facetów jest w stanie wyżywić polski show-biznes.
Jak twierdzi tygodnik Świat i Ludzie przyczyną problemów między oboma aktorami jest to, że każdy z nich jest indywidualistą obdarzonym naturą lidera. Dlatego ciągle ze sobą rywalizują.
Tolerują się, ale tylko dlatego, że muszą - mówi ich wspólna znajoma. To dwie bardzo silne osobowości, które nie mogą żyć w symbiozie. Cały czas dyskretnie się obserwują, by na siebie nie wpaść. Widać, że nie przepadają za sobą.
Ekipy pracujące przy filmach Testosteron i Lejdis nienajlepiej wspominają współpracę obu aktorów. Każdy z nich starał się być bowiem w centrum uwagi. Jak panienki.
To było nie do zniesienia - wspomina osoba z planu. Głośni, hałaśliwi, przez co bardzo męczący dla otoczenia.