Maciej Maleńczuk, znany ze stwierdzenia, że każda żona (również jego własna) jest dziwką (zobacz: "Najdroższa dziwka jest tańsza od żony!")
* i wyzywania policjantów od *gestapowców i chujów, postanowił zabrać głos w najważniejszej sprawie ostatnich tygodni - śmierci Michaela Jacksona. Jego zdaniem piosenkarza nie zabiła zabójcza dawka leków przeciwbólowych, ale właśnie ich odstawienie... On sam nie popełnia takich głupich błędów. Daje przy okazji radę początkującym narkomanom:
Zawodowy narkoman nie może przedawkować. Trochę się na tym znam i wiem, że organizm uodparnia się na narkotyki. Nie ma znaczenia, czy się weźmie trochę mniej, czy trochę więcej - przekonuje Maleńczuk w rozmowie z Wprost Light. Jacksona zabił detoks. Pewnie ci wszyscy spece kazali mu przestać brać przed koncertami. Pewnie zrobił sobie dwutygodniową przerwę, ale w pewnym momencie nie wytrzymał i znów wziął. Organizm się odzwyczaił, tolerancja na narkotyk spadła i to go zabiło.
Jaki z tego morał?