Jak już wcześniej informowaliśmy, Rupert Grint, jedna z gwiazd Harry’ego Pottera, zaraził się świńską grypą. Na planie filmowym ostatniej części serii wybuchła panika, a wszystkich pracowników poddano szczegółowym badaniom, gdyż podejrzewano, że młody aktor wirusa złapał podczas zdjęć.
W jednym z wywiadów Rupert został zapytany o swoją reakcję na wieść o chorobie. Możemy jedynie przypuszczać, w jak wielkim był szoku.
Byłem przerażony, kiedy lekarze powiedzieli mi, że zaraziłem się świńską grypą – powiedział Grint dziennikarzom. Myślałem, że umrę i pytałem się, czy to już koniec. Chyba niepotrzebnie spanikowałem, bo skończyło się na objawach zwykłej grypy. Bolało mnie gardło i wysłano mnie do łóżka na kilka dni.
Rzecznik prasowy gwiazdora powiedział, że choroba jego klienta nie zaburzyła prac na planie ostatniej części Pottera, Insygniów śmierci. W międzyczasie nakręcono sceny, w których nie pojawia się postać Rona Weasley’a. Rupert cały i zdrowy stawił się na przedwczoraj na brytyjskiej premierze Księcia półkrwi.