Nie ustają domysły w sprawie tajemniczej śmierci Michaela Jacksona. Obecnie najbardziej prawdopodobną przyczyną wydaje się być przedawkowanie silnych leków przeciwbólowych i znieczulających, które na lewo załatwiało piosenkarzowi kilku lekarzy. Nie brak jednak również teorii spiskowych. La Toya Jackson, starsza siostra Michaela twierdzi wręcz, że jej brat został zamordowany!
On został zamordowany - mówi w wywiadzie dla brytyjskiego tabloidu News of the world. I nie była w to zamieszana jedna osoba. To była raczej zorganizowana siatka, która miała na celu odebrać mu życie i dobrać się do jego pieniędzy. Jego aktywa w przemyśle muzycznym były warte ponad miliard dolarów i dlatego go zabili. Był dla nich więcej wart martwy niż żywy.
Co więcej, La Toya twierdzi, że Michael wiedział, że ktoś czyha na jego życie:
Kilka lat temu powiedział mi, że są ludzie, którzy chcą go dopaść. Mówił, że zabiją go za prawa autorskie, których jest właścicielem. Bał się właśnie takiego scenariusza, ale zdawał sobie sprawę, że tak się może skończyć.
Idąc tym tokiem rozumowania, tylko ktoś z rodziny mógł mieć motyw. Przecież to oni odziedziczyli jego prawa autorskie...
Nie chciał też grać tych 50 koncertów w Londynie - dodaje siostra Michaela. Ale był kontrolowany i zmanipulowany. W ostatnich tygodniach praktycznie nikt z rodziny nie miał do niego dostępu. Próbowaliśmy się z nim skontaktować, ale na próżno. Ćwiczył po kilkanaście godzin dziennie, aż do zupełnego wyczerpania. Nie mogę powiedzieć, kogo uważam za sprawcę tej zbrodni, dopóki trwa śledztwo. Za dwa tygodnie znane będą pełne wyniki niezależnej autopsji, którą zleciłam. Wiem, kto zabił mojego brata i nie spocznę, dopóki nie zostanie ukarany!
Mocne słowa. Jak myślicie, czy Jackson faktycznie mógł zostać zamordowany?